Ostatnio miałam bardzo ciężki okres - na moją głowę zwaliło się o wiele za dużo problemów, z którymi musiałam sobie na raz poradzić, a nawet jak już próbowałam jeden problem ogarnąć, to nagle jakimś magicznym sposobem się on rozmnażał i tak na przykład jak się wzięłam za swoje zdrowie i przebadanie podejrzanego guzka spod pachy (który ostatecznie okazał się nieszkodliwy), to nie wystarczyło nawet samo to, że w dzień wycięcia tego ustrojstwa byłam chodzącym nieszczęściem i taki prosty zabieg trwał o wiele dłużej niż powinien, a o reszcie cudownych inaczej wrażeń tamtego dnia nawet nie chcę myśleć. Oczywiście samo założenie trzech szwów w niewygodnym miejscu to za mało, więc los postanowił dowalić mi upałem na całe dwa tygodnie noszenia tego ustrojstwa (na marginesie dodam, że dzisiaj jest pierwszy dzień bez szwów, więc pogoda jest już normalna), a jak powszechnie wiadomo - rany ciężko goją się w upale. Poza tym, do jasnej ciasnej, było to pod pachą, gdzie są gruczoły potowe, a w takie upały ciężko jest się nie pocić, a słony pot na ranie naprawdę nie jest niczym przyjemnym. Ciągle czułam rozrywający ból, który był absolutnie oporny na wszystkie proszki przeciwbólowe. Później się okazało, że tak na dobrą sprawę, to nie miałam na co narzekać, bo do pełni (nie)szczęścia wyskoczyły mi jeszcze dwa dyski i przewiałam szyję, doprowadzając do zapalenia mięśnia nerwu szyi, więc nie dość, że nie mogłam się ruszyć, to jeszcze na apogeum upałów zostałam odcięta od wentylacji w pokoju, gdzie temperatura dochodziła do 33°C. Powiedziałabym, że gorzej być nie mogło, ale nie chcę kusić losu, bo pomimo tego, że już jest po wszystkim, to jeszcze podejmie wyzwanie i wtedy totalnie rozłoży mnie na łopatki.
Coby ten post nie miał takiego całkiem smutnego wydźwięku, to na koniec dorzucam zdjęcie z lipca, które bardzo mi się podoba, a jeszcze jakimś cudem nie znalazło się na łamach mojego bloga (ani nawet IG ;)).
Coby ten post nie miał takiego całkiem smutnego wydźwięku, to na koniec dorzucam zdjęcie z lipca, które bardzo mi się podoba, a jeszcze jakimś cudem nie znalazło się na łamach mojego bloga (ani nawet IG ;)).
Matko święta! Współczuje,jakieś fatum... Cóż,trzymam kciuki by to już było za tobą,byś ten limit pecha wyczerpała... :-( A zdjęcie rzeczywiście śliczne :-)
OdpowiedzUsuńJuż i tym pisałyśmy i nie chcę się powtarzać jak stara zacięta płyta, ale jedno napiszę po raz drugi: na prawdę z całego serca Ci współczuję :( Ale może tak to się potoczyło aby to był już koniec tego pecha. Tak!!! Z pewnością tak będzie - teraz będzie tylko lepiej i nad Twoją głową zaświeci słońce na dłużej :) Koniec tych nieszczęść :)
OdpowiedzUsuńPS Twój IG jest prywatny? :)
Koniec pecha kiedyś w końcu musi nadejść. Nic nie trwa wiecznie ;D
UsuńTak, prywatny :)
"Nic nie moze wiecznie trwać..." :) Pech jest i sie kończy ;)
UsuńPrywatny, czyli dla Ciebie? :D
Nie tylko :) Jak ktoś też ma tam swoje konto, to może wysłać prośbę o akceptację. Zawsze to trochę większa kontrola nad tym, kto ogląda moje zdjęcia :)
UsuńNo tak... pierwszy lepszy nie zobaczy :)
UsuńLepsze takie zabezpieczenie niż żadne :) Co prawda, można nie prowadzić takiego profilu w ogóle, ale jednak wolałabym z tego korzystać. Wszak wszystko jest dla ludzi :)
UsuńDokładnie a zabezpieczyć się zawsze trzeba :)
UsuńDokładnie tak :)
UsuńPrzezorny zawsze ubezpieczony :)
UsuńPZU ^^
UsuńHaha.... Ciekawa czy to PZU ma dużo wspólnego z PZU, które znamy xD
UsuńNo ciekawe ;D
UsuńA które PZU wolisz? xD
UsuńW sumie to na jedno wychodzi ;D
UsuńTylko w jednym ubezpieczasz się sama i nic nie płacisz ;P
UsuńTo w sumie zależy od tego, czym ta przezorność jest :)
UsuńI jak ją ktoś rozumie :)
UsuńOjeju współczuję Ci. Nie ma nic gorszego niż sól na ranę, a to takie miejsce, że nie ma opcji, aby się w afrykańskie upały nie spocić... Życzę szybkiego powrotu do formy! Teraz po zdjęciu szwów będzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tak Po Prostu BLOG :)
W wolnej chwili zapraszam do mnie :)
I to jeszcze bez żadnego blokera... No, ale teraz jest już o wiele lepiej :)
UsuńZdjęcie rewelacja! Cieszę się że z tym guzkiem to fałszywy alarm. W dzisiejszych czasach taki mały guzek może napędzić porządnego stracha. Wyobrażam sobie co mogłaś czuć czekając na wyniki. Z bólami kręgosłupa i karku bardzo dobrze Cię rozumiem - wręcz łączę się z Tobą w bólu. Chyba już miesiąc się męczę z szyją i barkiem i w sumie nikt nie ma pomysłu jak mi do końca z tym pomóc. A ja mam już dość medyków bo każdy mówi co innego. Chyba zdam się na czas i to, że w końcu samo przejdzie. I Tobie też życzę żeby jak najszybciej minęło :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo się tym stresowałam i podejrzewałam najgorsze, przez co bałam się iść do lekarza i koło się zamykało. No, ale w końcu się odważyłam stanąć z tym oko w oko.
Odnośnie kręgosłupa napiszę Ci na FB :)
Mimo wszystko w tej serii nieszczesc mozna zobaczyc dobre swiatelko! W koncu guzek nie grozny a teraz juz nie ma takich upalow! Chociaz mega ci wspolczuje szczegolnie chodzenia z szwami podczas upalow! :c
OdpowiedzUsuńZycze szybkiego powrotu do zdrowka! A zdjecie jest przepiekne! <3
Versjada
Przepiękne zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że z guzkiem to nic poważniejszego. Dużo zdrówka życzę i przesyłam mnóstwo uśmiechu :*:*:*
Wracaj do zdrowia! :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci kochana, całe szczęście że guzek był nieszkodliwy. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia ;)
OdpowiedzUsuńOj wiem co to bol szyji... ja przez 4 dni nie moglam glowa skrecac...
OdpowiedzUsuńA jeszcze jak dzieciaki po Tobie skaczą... masakra ;D
UsuńKurcze faktycznie sporo przeszlas ostatnimi czasy! Zycze w takim razie zdrowka! <3 a zdjecie faktycznie jest przepiekne!
OdpowiedzUsuńŁączę się w bólu - też miałam ostatnio ciężki czas. Ale wymyśliłam sobie autorską teorię, że od pewnej daty wszystko będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
https://w365dnidookolazycia.blogspot.com/
Oj, całe szczęście, że to nie było nic groźnego.
OdpowiedzUsuńCzasem tak jest - a przeważnie zawsze, że jak coś się zacznie sypać, to później już leci na łeb, na szyję wszystko. TOTALNIE.
Ale teraz będzie lepiej, zobaczysz. :)
Czyli musi się szykować coś naprawdę dobrego, aby to zrekompensować :)
UsuńKumulacja szczęścia. :D
UsuńOby taki tytuł miał jeden z najbliższych postów :)
UsuńWszystko, a przynajmniej jakaś część dotycząca tej kwestii leży w Twoich rękach. ^^
UsuńMoże potem. Teraz na swoją kolej czeka kolejna część Q&A ^^
UsuńIlekroć pomyślę sobie, że "gorzej być nie może", zawsze dzieje się jeszcze gorzej. To chyba jakaś chora fantazja losu. Więc oby u Ciebie po tych ostatnich zdrowotnych zawirowaniach, było lepiej :)
OdpowiedzUsuńDlatego lepiej jest chyba tak nie mówić ;D
UsuńAle często aż się samo ciśnie na usta :|
UsuńTrzeba zacisnąć zęby...
UsuńCałe szczęście że to nic groźnego nie było. Ale zapewne do wyników najadłaś się nerwów i strachu.
OdpowiedzUsuńMówią, że nieszczęścia chodzą parami a tutaj proszę- było ich znacznie więcej. Dla pocieszenia dodam, że i u mnie ta zasada nie działa:/
Dobrze, że już jest lepiej i trzymam kciuki, żeby na tym wszystkim w tym roku się zakończyło. Teraz już tylko pozytywnie musi być.
Do czasu wyników praktycznie o tym nie myślałam - ból przesłaniał mi wszystko inne. Najważniejsze, że już jest po wszystkim i w końcu mogę odetchnąć :)
UsuńMoże i lepiej, że przesłaniał... Ja nie wiem jakbym sobie poradziła w takiej sytuacji. Zapewne ryczałabym jak bóbr...
UsuńMasz absolutną rację:) Oddychaj pełną piersią :)
Przed zabiegiem miałam takie gorsze chwile... ale to też przez wzgląd na inne problemy, o których jednak nie chcę pisać na blogu, bo to zbyt prywatne.
UsuńRozumiem, nie wszystko nadaje się na bloga.
UsuńA te inne problemy też się rozwiązały?
Powoli się rozwiązują :)
UsuńPo burzy przychodzi słońce. Ale faktycznie, ta burza była długa i mocna. Współczuje, dobrze, że jest już po wszystkim.
OdpowiedzUsuńTo teraz musi być duuużo słońca :)
Usuńzdrowiej mi kochana :* teraz już będzie lepiej zobaczysz :*
OdpowiedzUsuńTeraz już będzie tylko lepiej! Po burzy trzeba wyczekiwać tęczy :)
OdpowiedzUsuńJa tyż obolała, więc się solidaryzuję :* Na termin zabiegu nadal czekam, chciałabym mieć go już za sobą.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ;* Jakoś trzeba to przetrwać...
UsuńLedwo się trzymam...
UsuńA Ty jak? :)
UsuńPrzestało boleć, więc jest dobrze :)
UsuńMoje marzenie :D
UsuńA mi się ta radość już skończyła, bo złapało mnie jakieś choróbsko.
UsuńNie gadaj... co tym razem? :(
UsuńSama nie wiem. Coś mi gardło zainfekowało, ale wyleczyłam to lodowatą Pepsi ;P Daje radę pomimo tego, że jest mniej żrąca od Coca-coli ;D Najlepsze lekarstwo na świecie ;D
UsuńCieszę się razem z Tobą tymi pozytywnymi wynikami:)
OdpowiedzUsuńI współczuję tego mordowania się z raną w takie upały. Wiem że to nic przyjemnego, a jeszcze to w takim miejscu miałaś... Dzielna z Ciebie dziewczyna :)
Mam nadzieję, że limit pecha wyczerpałaś na najbliższe kilka lat.
Najważniejsze, ze to już za mną :) A teraz może puszczę Lotka? Po takim pechu powinno mi się należeć trochę szczęścia ;D Poza tym przydałby mi się zastrzyk gotówki ;P
UsuńNo to puść :) Jak tego nie zrobisz to z pewnością nic nie wygrasz;p
UsuńGotówka i mnie by się przydała. Ale ja szczęścia nie mam w lotku.
Tak to na pewno ;D
UsuńI co? Puściłaś totka?
UsuńNajpierw się upewnię, czy pech całkiem sobie poszedł ;P
UsuńPodobno nieszczęścia chodzą parami? Czasem nawet w grupach...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to już naprawdę koniec.
Za dużo farta ostatnio miałam, więc pech się skumulował ;P
UsuńNa szczęście po burzy wychodzi słońce?
UsuńNa razie jest cisza... mam tylko nadzieję, że to nie oko cyklonu ;P
UsuńCiii! Dobrze będzie! Innej opcji nie biorę pod uwagę!
UsuńOby :)
Usuńkochana, bardzo Ci współczuję ;* doskonale Cię rozumiem, bo mam za sobą podobny zabieg. Mój był przeprowadzany, co prawda kilka lat temu, ale również podczas lata, więc zdaję sobie sprawę z tego, jak okropne jest to cierpienie... do tej pory pamiętam ból, opatrunki i to, że każdy najmniejszy ruch ręką sprawiał trudności. Mam nadzieję, że już wszystko u Ciebie poukłada się pomyślnie ;***
OdpowiedzUsuńTrzeba odczarować to co złe, mam nadzieję, że to koniec i teraz będzie tylko kumulacja szczęścia!
OdpowiedzUsuńA zdjęcie przepiękne :)
https://sweetcruel.wordpress.com/
Oby :)
UsuńDziękuję bardzo :)
To Ci się trafiła dolegliwość na te upały... mnie za to dopadło zapalenie spojówki - wiesz jaka to zgroza, jak nosi się soczewki? Jestem totalnie ślepa na jedno oko i ciągle sądzi mi się z niego wydzielina, fuj fuj!
OdpowiedzUsuńNie noszę, ale domyślam się, że to musi być okropne...
UsuńNa szczęście już przeszło i mam dalej piękne oczęta :)
UsuńTo dobrze :)
UsuńOjej współczuję, tyle nieszczęść w tak krótkim czasie. Za to zdjęcie piękne :D
OdpowiedzUsuńRównież zauwazyłam, że pech lubi się kumulować. Gdy coś idzie źle, nawalają kolejne rzeczy. Mam jednak nadzieję, że to koniec Twojego pecha i dalej będzie juz tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńZawsze jak przychodzą kłopoty w "kupie" nigdy pojedynczo. Cieszę się, że już lepiej i mam nadzieję, że w końcu odetchniesz!
OdpowiedzUsuńOjej, współczuję :/ pamiętam jak 6 lat temu, w lipcu rozwaliłam palca i do końca sierpnia nie mogłam używać prawej(!) ręki :/
OdpowiedzUsuńale głowa do gory ! wierzę, że teraz będzie tylko lepiej !
Nieszczęścia chodzą parami :(
OdpowiedzUsuńU mnie też nie lepszy okres :(
Nieszczęścia chodzą parami niestety i u Ciebie to się widzę sprawdziło niestety :/. Współczuję Ci z tymi upałami w takiej sytuacji, ciężko było mi wytrzymać, a co mówić dopiero o Tobie z tymi szwami, ehhh :(.
OdpowiedzUsuńMój blog - KLIK
Współczuję Ci ogromnie :/ Trzymaj się i nie daj się choróbskom :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję, wracaj do zdrowia!
OdpowiedzUsuńhttps://lessarax.blogspot.de/2017/08/2-jak-skonczyam-na-plazy-nudystow.html
To faktycznie sporo się na Ciebie zwaliło ostatnio! Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej!
OdpowiedzUsuńJak pech to już wielki, współczuję naprawdę. :(
OdpowiedzUsuńAle teraz już może być tylko lepiej!
Piękne zdjęcie! Mam nadzieję , że Twój limit nieszczęść został wyczerpany. ☺ Życzę by teraz już było tylko z górki ☺
OdpowiedzUsuńMasakra Kochana :( wiem o czym mówisz. Szwy w lato to jest koszmar. Przyznam szczerze, że nawet w zimę w nie których miejscach są dokuczające ale w lato to już porażka. Ja akurat dzisiaj po raz piąty będę miała wycinany pieprzyk być może dwa i już się zastanawiam jak wytrzymam w słońce skoro tak właściwie powinnam mieć to skitrane. A pogoda nawet nie chcę się na chwile pogorszyć.
OdpowiedzUsuńMój Blog
zdrowia kochana!! ;*****
OdpowiedzUsuńDużo siły i przede wszystkim nosek do góry! :) Musi być źle, żeby było dobrze..
OdpowiedzUsuńIstna kumulacja nieszczęść. Dobrze, że guz okazał się nieszkodliwy i w sumie lepsze te szwy niż złą wiadomość. Zdjęcie piękne- tęsknię za wsią :)
OdpowiedzUsuńJako naczelny pesymista Rzeczypospolitej powiadam ci: NIGDY NIE MA TAK ŹLE ŻEBY NIE MOGŁO BYĆ GORZEJ :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za pocieszenie xD
UsuńMyślę, że wyczerpałaś limit ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też ostatnio nawał nieszczęść.
OdpowiedzUsuńZawsze po dołku jest górka :) Mam nadzieję, że już wszystko, to co przykre za Tobą i teraz będzie tylko lepiej!
OdpowiedzUsuńO kurcze blade! Że tak "ładnie" zawołam. Rzeczywiście wszystko się skumulowało. masakra! Oby już żadnych tego typu sytuacji nie było
OdpowiedzUsuńAle tak jest zawsze,że jak się pieprzy to wszystko po kolei ;/ Mam nadzieję,że już będzie wszystko ok u Ciebie :*
OdpowiedzUsuńI jak teraz, koniec nieszczęść? :D
OdpowiedzUsuńJeszcze mnie w międzyczasie jakaś choroba podłapała, ale już ją pokonałam :)
UsuńO rany jak pech to pech! Wszystko na raz, można oszaleć :(
OdpowiedzUsuńA guzek dałaś na badanie histopatologiczne? Nawet jeśli niby nie groźny to lepiej to zrobić, cholera wie co wyjdzie z badań :/ Nie chcę straszyć, ale laska u mnie na studiach tak sie załatwiła - niegroźny guzek, a teraz na chemii, bo ma przerzuty :(